Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Cena cztery razy taka jak w Wenecji” Zamojski Dom Centralny: dawny hotel, restauracja oraz jej sławni bywalcy

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
To było osiągnięcie. Przez 13 miesięcy powstała okazała kamienica oraz połączona z nią dwupiętrowa oficyna (w części wschodniej). Oddano ją do użytku 1 lipca 1911 r. i zaraz uznano za „najpiękniejszą w dzielnicy”. Zachwyt budziła m.in. secesyjna elewacja gmachu, figury kariatyd (nie zachowały się) oraz okna w różnych, wyszukanych kształtach (budynek miał ich w sumie 168 oraz 261 drzwi: to było czymś niezwykłym w prowincjonalnej skali).

Co w tym czasie było na Zamojszczyźnie nowością gmach dysponował m.in. własnym agregatem elektrycznym oraz pompą wodociągową.

Restauracja „Centralna”

Czteroskrzydłowy i trzypiętrowy budynek nazwano Domem Centralnym. Stanął pomiędzy ulicami: Kościuszki, Bazyliańską i Żeromskiego w Zamościu. Mieściły się w nim ważne instytucje: Ziemiańskie Towarzystwo Wzajemnego Kredytu, Polska Kasa Bezprocentowa, Księgarnia Polska sklepy galanteryjne oraz m.in. sala widowiskowa „Oaza”.

Tam powstała także w 1912 r. legendarna restauracja „Centralna”. Przez dziesiątki lat uważano ją za najlepszą w mieście i regionie. Początkowo lokal prowadziła niejaka ciocia Wojnarowska. Po I wojnie światowej przejęła go zamojska Spółka Gastronomiczna, a następnie Jan Stanisławek, właściciel pobliskiej cukierni.

Jak zostać literatem

Restauracja zawsze słynęła ze znakomitej kuchni. Także dlatego stałymi bywalcami „Centralnej” (działała do 1994 r.) byli m.in. dziedzice dużych majątków: Adam Nowakowski, Adam Lipczyński czy Adam Sajkiewicz (podobno wjechał kiedyś do restauracji na koniu).

W „Centralnej” przesiadywał też pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski, krytyk literacki i teatralny Tadeusz Boy-Żaleński (w 1925 r. wygłosił tam odczyt pt. „Jak zostać literatem”) oraz aktor Tadeusz Fijewski. Swój stolik w Centralce miał także Stanisław Namysłowski, skrzypek oraz m.in. dyrygent.

Sędziowie, adwokaci, urzędnicy

„W porze obiadowej pełno tu było osób przyjezdnych z okolicy. Miejscowi przychodzili czasem dla towarzystwa i tylko nieliczni stale się stołowali” – pisał o zamojskiej restauracji „Centralnej” w swoich dziennikach Zygmunt Klukowski, lekarz i regionalista ze Szczebrzeszyna. „Wieczorem natomiast, przy muzyce zawsze tu można było spotkać sędziów, adwokatów, urzędników, oficerów, niektórych nauczycieli, zapóźnionych okolicznych ziemian itd.”.

Jedyni przechodnie to łaciata krowa i dwie kozy

Najsłynniejszym bywalcem „Centralnej” był chyba Bolesław Leśmian. Dzisiaj jest on uważany za jednego z najwybitniejszych, polskich poetów. Przyjmował tam swoich gości, w tym znanych literatów i krytyków. Nawet jeśli spotkania były zakrapiane alkoholem, nie musiał się zbytnio martwić o powrót do domu.

Poeta miał do zrobienia zaledwie kilka kroków. Restauracja „Centralna” znajdowała się bowiem w budynku od strony ulicy Kościuszki. Natomiast do jego mieszkania wchodziło się klatką schodową od ul. Bazyliańskiej.

Zresztą na ulicach ówczesnego Zamościa podchmielonym mężczyznom niewiele mogło grozić. „W tym Zamościu w biały dzień możesz położyć się na rynku, możesz spać, nikt nie nadejdzie, nikt nie nadepnie... Jedyni przechodnie to łaciata krowa i dwie kozy spacerujące wzdłuż rynsztoku” – pisał Leśmian o zamojskim ruchu miejskim.

Kolibry, czyżyki, gile

Leśmian żył wraz z rodziną w Domu Centralnym: w pięciopokojowym, obszernym i „widnym” mieszkaniu. Znajdowało się ono na pierwszym piętrze, od strony południowej. Na ścianach można tam było oglądać obrazy Zofii, żony poety (uwieczniła na nich zamojskie dzieci oraz m.in. zwierzęta).

Na balkonie, parapetach okien oraz w całym mieszkaniu stało mnóstwo kwiatów oraz klatek z ptakami, które Leśmian uwielbiał. Były to kolibry, czyżyki, gile. W takim otoczeniu poeta napisał m.in. słynny tom wierszy pt. „Napój cienisty”.

Wanna i kanalizacja

W latach 1912 – 1944 w budynku działał także hotel. Zajmował wschodnie piętro Domu Centralnego. Jego właścicielem była Centralna Kasa Spółdzielcza. Wiadomo, że pokoje w tym hotelu miały elektryczność. Były tam także wanny i kanalizacja.

To robiło wrażenie. W 1925 roku nocowała w tym zamojskim hotelu Maria Dąbrowska. Pisarka podróżowała wówczas po Zamojszczyźnie ze swoją szwagierką Wandą z Kociełłów Dąbrowską, żoną Wacława Dąbrowskiego. Odwiedziły wówczas nie tylko Zamość, ale także m.in. Szczebrzeszyn i Frampol.

Opisała wówczas wrażenia z podróży w poczytnym tygodniku kobiecym „Bluszcz”.

Zamość przypomina niektóre, włoskie miasta

„W Zamościu stanęłyśmy w hotelu Centralnym, gdzie jest elektryczność, centralne ogrzewanie i kanalizacja, ale gdzie zdzierają z ludzi niesłychane ceny” – czytamy w reportażu Marii Dąbrowskiej. „Zamość przypomina co do piękności niektóre, włoskie miasta, ale pod jednym względem je przewyższa. Cena hotelu jest w nim cztery razy taka jak w Wenecji”.

Nie zraziło to jednak pisarki. W kwietniu 1937 roku znów przyjechała na Zamojszczyznę (wyjazd łączył się z jej działalnością w ruchu spółdzielczym).

Hotel zamieniony na mieszkania

Podróżowała wraz z kilkoma urzędnikami fordem inspektora lubelskiej Izby Rolniczej, który prowadził – jak zanotowała – „bardzo miły i ładny pan Staś”.

„O szóstej wyjeżdżamy z Nowosiółek i o dziewiątej zajeżdżamy na nocleg do Zamościa” – czytamy w „Dziennikach” Marii Dąbrowskiej pod datą 21 kwietnia 1937 roku. „Panowie lokują się w hotelu sejmikowym, a ja staję w Hotelu Centralnym, w tym samym, w którym zatrzymałam się w roku 1935 z Wandą, kiedy wracałyśmy z Frampola od jej brata”.

Hotel Centralny zamknięto podczas II wojny światowej. W 1945 znajdujące się tam pomieszczenia przeznaczono na mieszkania. Co się stało z hotelowymi sprzętami i innym wyposażeniem? W Zamościu mówi się, że „wywieźli je gdzieś sowieccy lotnicy”. Nie wiadomo jednak w jakich to się miało rzekomo stać okolicznościach.

Nie bez pretensji

Wspomnień o Domu Centralnym i działającym tam hotelu nie ma wiele. Niedawno wydane zostały jednak w Zamościu wspomnienia Piotra Nikołajewicza Krasnowa pt. „W przededniu wojny. Z życia pogranicznego garnizonu. Zamość 1913-1914” (przetłumaczył je z rosyjskiego Jerzy Kuśnierz, pracownik Muzeum Zamojskiego w Zamościu). Tam znalazł się dość malowniczy i cenny opis Domu Centralnego.

„Zamość otworzył się dzielnicą nowych, wysokich, „inżynierskich” budowli z czerwonej cegły (...) (były to miejscowe koszary – przyp. autor). Przejechaliśmy mimo nich, potem w dół piaszczysto-gliniastego placu, a za nim ukazało się miasto zabaweczka – Zamość” – czytamy w opisie Krasnowa. „Kolaska wjechała w maleńką, wąską uliczkę i zatrzymała się przy murowanym, białym, trzykondygnacyjnym budynku, wybudowanym nie bez pretensji, z narożną wieżyczką i wiszącym balkonikiem – przy miejskim hotelu”.

Gmach wyróżniał się na tle staromiejskiej, niższej zabudowy Zamościa. Tak jest także dzisiaj. Niestety budynek wymaga obecnie wielu, kompleksowych remontów. Zamojski Urząd Miejski planuje ich przeprowadzenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Cena cztery razy taka jak w Wenecji” Zamojski Dom Centralny: dawny hotel, restauracja oraz jej sławni bywalcy - Zamość Nasze Miasto

Wróć na lukow.naszemiasto.pl Nasze Miasto