Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W powietrzu i na morzu. Gdańsk czeka na mieszkańców Lubelszczyzny

Marta Grabiec
Marta Grabiec
Sezon wakacyjny już w pełni, a my wygłodniali chcemy wyjść z domu i odpocząć w jakimś wyjątkowym miejscu. A gdzie najlepiej odpocząć jak nie nad morzem? Szczególnie że z lotniska w Świdniku można w niecałą godzinę dotrzeć do Gdańska.

Lubelska Regionalna Organizacja Turystyczna we współpracy z Portem Lotniczym Lublin i Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną zaprosiła grupę lubelskich dziennikarzy, by sprawdzili i opisali uroki nadmorskich miejscowości. Nasze obtarte, pełne odcisków stopy i opalone czoła świadczą o tym, że sprawdziliśmy dla Was każdy zakątek. Wspólnie też uznaliśmy - cztery dni na Pomorzu to zdecydowanie za mało. A i wyjazd bez moczenia stóp w morzu też może być udany.

Gdańsk - myk i już jesteś

Każdy kto kilka czy kilkanaście lat temu był nad morzem zwraca uwagę nie na piękne widoki, czy ciekawą architekturę, ale na bardzo długą jazdę pociągiem lub samochodem. Spędzenie kilkunastu lub czasem nawet kilkudziesięciu godzin w drodze skutecznie odstraszała turystów, którzy woleli w tym czasie dolecieć na Karaiby, a nie patrzeć na bałtyckie plaże pod często zachmurzonym niebem.

Teraz jednak w trakcie wakacji lubelski Port Lotniczy wyszedł z wymarzoną propozycją dla tegorocznych urlopowiczów - lot ze Świdnika do Gdańska trwa tylko 50 minut. Oczywiście można doliczyć odprawę w jedną czy w drugą stronę, ale człowiek po locie, który trwa tak krótko od razu jest gotowy na zwiedzanie. Nie ma konieczności odpoczywania i dochodzenia do siebie.

A jeśli usiądziecie po prawej stronie samolotu w drodze z Lublina do Gdańska, to przy ładnej pogodzie, będziecie mogli podziwiać ceglaną i kolorową panoramę tego pięknego miasta.

Dzięki bonowi turystycznemu to może być idealna propozycja na pierwszą lotniczą podróż Waszych dzieci. Dziecko będzie zbyt zabsorbowane startowaniem i lądowaniem samolotu, żeby wszczynać awanturę, że jest zmęczone. Ostatecznie to tylko 50 minut, więc nawet nie zdążą obejrzeć bajki na telefonie czy tablecie, a już będziecie na miejscu.

Dla książąt, księżniczek, królowych i królów

Gdańsk może się stać dla Was punktem centralnym, z którego dotrzecie - szybko i prosto w kolejne wyjątkowe miejsca na Pomorzu. Malbork to obowiązkowa propozycja na liście. To największy ceglany zamek w Europie. Na to miejsce warto poświęcić cały dzień. Jeżeli byliście w Malborku parę lat temu, to na pewno zaskoczy was jak bardzo się to miejsce zmieniło.

Jeżeli jesteś wytrwałym piechurem, polecam audioprzewodnik. Miły głos w słuchawkach zabierze cię na wyjątkową kilkugodzinną podróż. Idąc spokojnym krokiem i podziwiając piękno architektury licz, że spędzisz tam ok. 6 godzin.

Oczywiście do wyboru są krótsze trasy, nawet takie dopasowane tylko do dzieci.

Ceglana, monumentalna budowla z odpowiednim wprowadzeniem i muzyką w tle przeniesie cię do akcji średniowiecznego serialu lub filmu, w którym to ty jesteś głównym bohaterem.

Na Pomorzu jest mnóstwo krzyżackich zamków, zachowanych w dobrym stanie. Miłośnikom historii polecam zamek z Kwidzynie, gdzie zobaczy najdłuższe gdanisko… czyli średniowieczną toaletę. Trudno jest przytaczać opowieść o tym miejscu, bo dużo lepiej zrobi to lokalny przewodnik, który w zabawny, acz bardzo pouczający sposób pokaże uroki zamku.

W tym Gniewie jest dużo radości

Jednak prawdziwą atrakcją wśród średniowiecznych zamków jest obiekt znajdujący się w Gniewie. Ta mała miejscowość, która liczebnością przypomina lubelskie osiedle znalazła swój sposób na to, żeby się wyróżnić.

Na górze, za lasami znajduje się zamek, który jest hotelem. Na zewnątrz średniowiecze, a w środku cztery gwiazdki. Z królewskich komnat można zobaczyć Wisłę.

Rodzice docenią możliwość skorzystania z odprężającego masażu, a dzieci z zabawy w gigantycznym basenie. W tym miejscu można też wziąć królewskie wesele, bo nawet kaplica. W nocy udało mi się przejść po ciemnych zamkowych zakamarkach i potwierdzam - duchów nie ma. Choć, gdy coś spadło o 3 nad ranem przestałam wierzyć w mój zdrowy osąd sytuacji. Ale z drugiej strony...

Zamek spłonął kilka razy, a za każdym razem znalazł się ktoś kto robił wszystko, aby go uratować. Ostatnim był kustosz Jarosław Struczyński (prawdziwa legenda), który opowiedział o tym, jak jako dziecko obiecał sobie, że ten zamek będzie jego. Marzenia się spełniają i jako dorosły człowiek sprzedał zamek… który nie był jego.

Budowla ma ciekawą historię i nie tylko tą średniowieczną, ale i współczesną. To wspaniały średniowieczy zamek, który żyje do dziś i nie jest tylko reliktem przeszłości.

Gdańsk jest perełką… a raczej bursztynem Pomorza

Oczywiście całe Pomorze jest piękne. Widziałam już Hel, Sopot, Gdynię… ale chyba żadne miejsce nie jest tak piękne jak Gdańsk. Pełne zieleni, ale też (i przede wszystkim) zachwycających budowli. Gdańsk zmienia się z roku na rok, bo cały czas trwają tu inwestycje budowlane. Władze miasta bardzo zwracają uwagę na to, aby każdy nowo-powstały element pasował do reszty. Dlatego więc trudno odróżnić stare kamienice od tych nowych. Wydaję się, że niektóre mają tylko odnowioną elewację, a tak naprawdę to zupełnie nowe budownictwo.

Gdańsk jest bardzo nastawiony na turystów i można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Jeżeli jednak nie lubisz chodzenia i podziwiania budynków i wolisz cieszyć się naturą to w tym mieście jest bardzo dużo takich miejsc. Parki, ogrody zoologiczne, plaże… A z mniej oczywistych miejsc - Góra Gradowa, gdzie pod drzewem można sobie zrobić romantyczny lub rodzinny piknik i cieszyć się panoramą miasta.

Śmierć nie została wpuszczona

Mocnym, a jednocześnie obowiązkowym punktem wycieczki w Gdańsku jest kościół mariacki. Ta budowla jest w stanie pomieścić ponad 25 tys. osób.

Uwagę też zwraca kunsztowny, złoty ołtarz. Żeby dostrzec wszystkie jego elementy trzeba chwilę się przyglądać i studiować. Warto być tam około godziny 12. Dlaczego? Przepiękny zegar w środku da o tej porze niemałe show. Zanim jednak wybije południe warto przyjść i się mu przyjrzeć. Niezwykła praca konserwatorów wydobyła z tego elementu kościelnego wyposażenia wszystko co najlepsze.

Dwie tarcze wskazują fazy księżyca oraz słońca i datę. No i oczywiście godzinę. Każdy element zachwyca dopracowaniem. Trudno za pierwszym razem dostrzec wszystko. Dopiero, gdy byłam w kościele po raz drugi zauważyłam, że na szczycie jest Adam i Ewa, a między nimi biblijne drzewo z zakazanym owocem, które oplata wąż z twarzą kobiety. - To Lilith, pierwsza żona Adama - wyjaśniła nam nasza przewodniczka Małgorzata Geringer d’Oedenberg.

O godz. 12 rozpoczyna się prawdziwa magia. Zegar astronomiczny zaczyna grać melodię, otwierają się ukryte drzwiczki i zaczynają się pojawiać poszczególne postacie. Mamy rodzinę świętą, trzech królów czy dwunastu apostołów. Cały pokaz kończy śmierć, która wędruje na końcu pochodu. Jednak gdy wszystkie postacie znikają to kościotrup obleczony chustką nie zostaje wpuszczony z powrotem do zegara i czeka na kolejny dzień.

Tu wszystko zaczęło się

„Pomordowanym na znak wiecznej pamięci, rządzącym na znak przestrogi, iż żaden konflikt społeczny w ojczyźnie nie może być rozwiązany siłą, współobywatelom na znak, że zło może być przezwyciężone”.

- Rzadko kiedy czytam te słowa. Wzruszenie zbyt często odbiera mi głos - mówiła nasza przewodniczka.

Europejskie Centrum Solidarności wygląda jak budynek, o którym wszyscy zapomnieli. Jest to jednak zamierzony efekt. Każdy element jest dokładnie przemyślany i opowiada kawał historii ,,Solidarności”. I choć Centrum działa na co dzień jako biblioteka, miejsce konferencji czy biuro Lecha Wałęsy, którego podobno można czasem spotkać, to jednak trzeba koniecznie zobaczyć wystawę.

Dobrze zdecydować się na przewodnika lub audioprzewodnika i dokładnie przyjrzeć się każdemu elementowi ekspozycji. Idąc kolejnymi pokojami widzimy straszne i krwawe protesty w stoczni gdańskiej, kolejne etapy tworzenia związku ,,Solidarność” czy relację z pielgrzymek papieżaJana Pawła II do Polski, które były bardzo ważnym elementem w walce o wolność w naszym kraju.

Jednak to dopiero ostatni pokój robi największe wrażenie. Ogromna sala, wszechogarniająca biel, przejmująca muzyka i wypisane na ścianie słowa Jana Pawła II. Przez okno widać Krzyż Solidarności. Pokój bardzo intymny, skłaniający do refleksji.

Bardzo żałowałam, że nie udało się nam dotrzeć do Muzeum II Wojny Światowej. To miejsce, na którego zwiedzanie trzeba poświęcić kilka godzin.

To w Gdańsku wszystko się zaczęło. Podczas wycieczki warto zatrzymać się w Europejskim Centrum Solidarności.

Artykuł powstał przy współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną i jest działaniem projektu nr PR/1/008/2018 „Turism beyond the boundaries - tourism routes of the cross-border regions of Russia and North-East Poland. Turystyka bez granic - szlakami turystycznymi na obszarach transgranicznych Rosji i północno-wschodniej Polski”, realizowanego z Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020, dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej.

W powietrzu i na morzu. Gdańsk czeka na mieszkańców Lubelszczyzny

Niniejszy artykuł został opracowany przy wsparciu finansowym Unii Europejskiej w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020. Za treść niniejszego artykułu odpowiada Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna i w żadnym wypadku nie należy przyjmować, że odzwierciedla on stanowisko Unii Europejskiej, Instytucji Zarządzającej lub Wspólnego Sekretariatu Technicznego PWT Polska-Rosja 2014 - 2020.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W powietrzu i na morzu. Gdańsk czeka na mieszkańców Lubelszczyzny - Kurier Lubelski

Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto