Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe wiosną? Politycy są „za”, ale też i „przeciw”

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Fot. Lukasz Kaczanowski/ archiwum Polska Press
Najbliższe wybory samorządowe mogą odbyć się nie jesienią 2023 r., a wiosną 2024. Posłowie PiS złożyli kilka dni temu w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie, pod obrady trafi już na najbliższym posiedzeniu (28-29 września). Projekt zakłada przedłużenie kadencji samorządów o pół roku, co tym samym zmieni termin wyborów. Decyzja ta polaryzuje scenę polityczną, również lubelską.

- Przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i samorządowych w jednym czasie jest bardzo trudną operacją pod wieloma względami, dlatego ich rozdzielenie jest jak najbardziej dobrą decyzją. Tylko wtedy mogą zostać przeprowadzone należycie – uważa Marcin Jakóbczyk, radny PiS.

- Jeśli PiS podnosi argument, że wybory się na siebie nakładają i organizacyjnie jest to trudne do przeprowadzenia to rozwiązanie jest dużo prostsze – należy poddać pod głosowanie wniosek o samorozwiązanie Sejmu i w ten sposób skrócić jego kadencję – mówi poseł Nowej Lewicy, Jacek Czerniak. – Przecież na maj 2024 roku zaplanowane są wybory do parlamentu europejskiego, więc to też może być argument, że wybory się na siebie nakładają. Co dalej w takim razie? – pyta Czerniak.

Według posła Konfederacji, Jakuba Kuleszy, decyzja rządzących wydaje się być na rękę zarówno politykom startującym do parlamentu, jak i samorządowcom, którzy dzięki temu będą mogli porządzić pół roku dłużej. Kulesza zwraca uwagę na pewien niuans prawny: - Konstytucja mówi jasno, że samorządowców wybiera się na określoną kadencję, a ustawa określa ją na pięć lat, a zatem wydłużenie kadencji wydaje się być bardziej niekonstytucyjne, niż jej skrócenie – wskazuje Kulesza.

- Umówiliśmy się z wyborcami na pewną kadencję i trzeba tego dotrzymać. To, że wybory się zbiegną w czasie było wiadome od dawna, czyli odkąd wydłużono kadencję samorządów do 5 lat – wskazuje Dariusz Sadowski, przewodniczący klubu Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. Sadowski w pomyśle PiS widzi zagrywkę o charakterze politycznym, która nie powinna mieć miejsca.

Negatywnie o pomyśle PiS wypowiadają się także politycy PSL – PiS robi to z premedytacją, tak żeby dzięki temu odnieść korzyść – mówi poseł tej partii Jan Łopata. Polityk uważa, że już kiedyś takie manipulowanie przy wyborach nie wyszło PiS-owi na dobre i tak samo będzie teraz. – W 2006 roku, niecałe trzy miesiące przed wyborami samorządowymi, PiS zdecydowało o blokowaniu list wyborczych. To wtedy przyniosło im zły efekt, po prostu przegrali i teraz będzie tak samo – uważa Łopata.

Ambiwalentny stosunek do całej sprawy ma Stanisław Brzozowski, radny niezrzeszony - jego zdaniem, z jednej strony, pomysł stanowi wyraz politycznej pragmatyki - bo ci, którym nie powiedzie się w wyborach parlamentarnych dostaną druga szansę pół roku później w wyborach do samorządu - z drugiej jednak, poruszanie tego tematu jest zwykłym biciem piany, bo - zdaniem radnego - są teraz ważniejsze sprawy, np. fuzja Orlenu z PGNiG.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory samorządowe wiosną? Politycy są „za”, ale też i „przeciw” - Kurier Lubelski

Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto