- Przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i samorządowych w jednym czasie jest bardzo trudną operacją pod wieloma względami, dlatego ich rozdzielenie jest jak najbardziej dobrą decyzją. Tylko wtedy mogą zostać przeprowadzone należycie – uważa Marcin Jakóbczyk, radny PiS.
- Jeśli PiS podnosi argument, że wybory się na siebie nakładają i organizacyjnie jest to trudne do przeprowadzenia to rozwiązanie jest dużo prostsze – należy poddać pod głosowanie wniosek o samorozwiązanie Sejmu i w ten sposób skrócić jego kadencję – mówi poseł Nowej Lewicy, Jacek Czerniak. – Przecież na maj 2024 roku zaplanowane są wybory do parlamentu europejskiego, więc to też może być argument, że wybory się na siebie nakładają. Co dalej w takim razie? – pyta Czerniak.
Według posła Konfederacji, Jakuba Kuleszy, decyzja rządzących wydaje się być na rękę zarówno politykom startującym do parlamentu, jak i samorządowcom, którzy dzięki temu będą mogli porządzić pół roku dłużej. Kulesza zwraca uwagę na pewien niuans prawny: - Konstytucja mówi jasno, że samorządowców wybiera się na określoną kadencję, a ustawa określa ją na pięć lat, a zatem wydłużenie kadencji wydaje się być bardziej niekonstytucyjne, niż jej skrócenie – wskazuje Kulesza.
- Umówiliśmy się z wyborcami na pewną kadencję i trzeba tego dotrzymać. To, że wybory się zbiegną w czasie było wiadome od dawna, czyli odkąd wydłużono kadencję samorządów do 5 lat – wskazuje Dariusz Sadowski, przewodniczący klubu Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. Sadowski w pomyśle PiS widzi zagrywkę o charakterze politycznym, która nie powinna mieć miejsca.
Negatywnie o pomyśle PiS wypowiadają się także politycy PSL – PiS robi to z premedytacją, tak żeby dzięki temu odnieść korzyść – mówi poseł tej partii Jan Łopata. Polityk uważa, że już kiedyś takie manipulowanie przy wyborach nie wyszło PiS-owi na dobre i tak samo będzie teraz. – W 2006 roku, niecałe trzy miesiące przed wyborami samorządowymi, PiS zdecydowało o blokowaniu list wyborczych. To wtedy przyniosło im zły efekt, po prostu przegrali i teraz będzie tak samo – uważa Łopata.
Ambiwalentny stosunek do całej sprawy ma Stanisław Brzozowski, radny niezrzeszony - jego zdaniem, z jednej strony, pomysł stanowi wyraz politycznej pragmatyki - bo ci, którym nie powiedzie się w wyborach parlamentarnych dostaną druga szansę pół roku później w wyborach do samorządu - z drugiej jednak, poruszanie tego tematu jest zwykłym biciem piany, bo - zdaniem radnego - są teraz ważniejsze sprawy, np. fuzja Orlenu z PGNiG.
- Zagrali dla Ukrainy. Radio Wolny Świat - Koncert Wolności i Nadziei
- Katarzyna Bujakiewicz: w Lublinie jest nam po prostu dobrze, więcej nie potrzebuję!
- Grad goli na Arenie. Derby regionu dla Wisły. Kryzys Motoru trwa
- Młody akordeonista z Lublina zachwycił jurorów w Mam talent
- Podczas World Cleanup Day znaleziono ciało
- Brak paczki, brak awizo i odbiór osobisty w punkcie Poczty Polskiej: Pocztex
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?